Spełnienie marzeń, tak można opisać nasz tegoroczny wypad w Karkonosze. Od kiedy w naszym życiu pojawiły się goldenki, spędzenie urlopu na wspólnej wędrówce było celem do realizacji. Ciężko było dograć terminy, wiadomo życie zawodowe 😊, ale w końcu się udało.
Jako bazę wypadową przyjęliśmy miejscowość Wojcieszowice i „Domki Śnieżka”, oddalone o 8 km od Jeleniej Góry, 22 km od Karpacza czy około 15 km od Szklarskiej Poręby. Największym atutem tego miejsca jest „piesolubność”, bo miejsce to jest zdecydowanie deklarowane dla właścicieli psów. Przepiękny widok na góry, kawa i całe pasmo Karkonoszy przed tobą w tym oczywiście Śnieżka. Grill, w który wyposażony jest każdy apartament, nawet podczas ulewy spisuje się świetnie (sprawdzone). No i gospodarze, naprawdę bardzo serdeczni i zawsze uśmiechnięci, kochają zwierzęta. Miejsce ma tak wiele zalet, że my na pewno tu wrócimy.
https://goo.gl/maps/qR8DEj7yY7Hz2Ax7A
I. Zakwaterowanie. Pierwszy dzień, a raczej pierwszy wieczór po przyjeździe (dotarliśmy ok. godz. 17.30), spędziliśmy na rozpakowywaniu. Potem pierwszy spacer z psami, niezbyt długi, bo pogoda nie zachęcała, deszcz raczej nie pomagał w realizacji ambitnych planów. Psiaki zmęczone podróżą, szybko zajęły właściwe miejsca.
II. Chojnik. Drugi dzień również przywitał nas deszczem, jednak ok. godz. 13.00 pogoda uległa zdecydowanej poprawie a my wybraliśmy się na wycieczkę, by zwiedzić Zamek Chojnik, 627 metrów n.p.m. Zwykle wejście na Chojnik rozpoczyna się w Sobieszowie, ale my wyszliśmy z „naszych domków”, co wydłużyło wędrówkę do ok. 16 km, dając nam solidne przetarcie przed „prawdziwymi górami”.
Szlak, który wskazali nam gospodarze, był bardzo malowniczy, wiódł wałem przeciwpowodziowym, gdzie nasze psiaki mogły swobodnie biegać, a dalej w pobliżu zapory na Kamiennej. Oczywiście różnica wzniesień nie była zbyt imponująca, ale jak na pierwszy raz może być. Sam zamek Chojnik bardzo malowniczy z wysoką basztą i ładną panoramą na Karkonosze.
III. Kościół Wang. Trzeci dzień to niestety niemal całkowita porażka, deszcz padał praktycznie bez przerwy. Mimo to pojechaliśmy do Karpacza, a tam odwiedziliśmy „Zaporę na Łomnicy” oraz „Kościół Wang”. Liczyliśmy na poprawę pogody, jednak nie doczekaliśmy się nawet odrobiny przejaśnienia, co zmusiło nas do powrotu do „zajezdni” 😊. Dziś przeszliśmy tylko ok. 5 km a mimo to dziewczyny (czytaj Leia i Arya) były całkowicie przemoczone. Gdyby nie pogoda mógłby to być fajny dzień, bo zarówno Zapora, jak i Kościół Wang to bardzo atrakcyjne miejsca dla turysty. Mieliśmy jeszcze zahaczyć o Karpatkę, ale w tym deszczu nie miało to sensu.
IV. Śnieżka. Kolejny, czwarty dzień pobytu w Karkonoszach przywitał nas bezchmurnym niebem, co od razu poskutkowało pozytywnym nastawieniem i dodało energii. Wykorzystując sprzyjającą aurę, zdecydowaliśmy się wejść na Śnieżkę (1602 m n.p.m.). Wybraliśmy trasę z Parkingu pod Śnieżką (czarny szlak) przez Dom Śląski.
Schodząc, odwiedziliśmy Strzechę Akademicką, a potem Samotnię. Schronisko Samotnia nad Małym Stawem to zdecydowanie jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Karkonoszach, trzeba koniecznie odwiedzić. Można tam odpocząć, delektując się widokiem, napić kawy lub coś zjeść, polecam wszystko. Kontynuując zejście, przeszliśmy przez Polanę KPN znaną również jako Schronisko Imienia Bronka Czecha potem w pobliżu Dzikiego Wodospadu aż do parkingu i naszego auta. Dzień był naprawdę bardzo udany. Chwilami bywało bardzo ciepło, jednak zimny wiatr działał bardzo ożywczo. Całość to ok. 19 km. Zejście było zdecydowanie łagodniejsze.
https://goo.gl/maps/DZiasMk3RQERnZx58
V. Kolorowe Jeziora. W piątym dniu zdecydowaliśmy się dać odpocząć sobie a przede wszystkim naszym dwóm dzielnym goldenkom Lei i Aryi, które do tej pory spisywały się na trasie wspaniale. Jako cel mini wędrówki wybraliśmy położone w Rudawskim Parku Krajobrazowym, na terenie wsi Wieściszowice, Kolorowe Jeziora.
Jest to bardzo przyjemne miejsce, skierowane do rodzin z małymi dziećmi (oczywiście nie tylko) a nam posłużyło jako przyjemny i niezbyt wymagający ok. 5-kilometrowy spacer. Pomimo że spacer nie był ciężki, to jednak Arya pokazała, jak jest zmęczona po wczorajszej wędrówce. Doszła do samochodu, a tam “odmówiła” posłuszeństwa. Jej mina wyraźnie mówiła, że dalej to nawet wołami jej nie zaciągniemy.
VI. Wierzbiak. Kolejny, szósty dzień mając w pamięci wczorajszy pokaz Aryi całkowicie poświęciliśmy ten dzień na relaks i wypoczynek dla naszych dwóch pociech. Zdecydowaliśmy się podjechać na „równiny” 😊 a dokładniej nad zbiornik wodny w Mściwojowie zlokalizowany w południowo-wschodniej części wsi, na rzece Wierzbiak.
Leia i Arya poczuły się tam jak w domu. Możliwość kąpieli w jeziorze była zdecydowanie najlepszym lekarstwem na zmęczenie. Zabawa i jeszcze raz zabawa, szaleństwo nie miało końca. Nasze goldenki to zdecydowanie zwierzęta wodne :). Przy zbiorniku biegnie szlak przyrodniczy, a na jego końcu znajduje się 21 – metrowa wieża widokowa. Niestety osoby z lękiem wysokości (czytaj ja) nie skorzystają, jednak Ewa weszła i zadowolona podziwiała widoki.
Oczywiście, Ewcia zawsze znajdzie kilka minut na ćwiczenia handlingowe. Złotka jak zwykle chętne, aby zasłużyć na kilka przysmaków. Dzień bardzo przyjemny a miejsce polecamy dla właścicieli psów “wodolubnych”. My przy kolejnej wizycie w Karkonoszach na pewno ponownie odwiedzimy to miejsce, zwłaszcza że o tej porze roku jest tu cicho i bezludnie.
VII. Szrenica. Poranek siódmego dnia pobytu przywitał nas cudowną, słoneczną pogodą co postanowiliśmy skrzętnie wykorzystać, czas na zdobycie kolejnego szczytu, tym razem Szrenica (1362 m n.p.m.). Obraliśmy trasę z parkingu przy Szosie Czeskiej w Szklarskiej Porębie przez Wodospad Kamieńczyk i Schronisko na Hali Szrenickiej. Nie wchodziliśmy na sam Wodospad Kamieńczyk, stanie w kolejce zdecydowanie nas odstraszyło, a poza tym nie wiem, czy ja i psiaki byśmy dali radę, ech ten lęk wysokości.
Trasa na szczyt jest dość łatwa, przynajmniej dla stworzeń dwunożnych. Pieski mogą narzekać zwłaszcza w części kamienistej ścieżki. Nasze goldenki chyba nie są górskimi wędrowcami, ale dały radę po raz kolejny. W trakcie schodzenia (ta sama trasa) złapała nas ulewa, jednak na szczęście było dość ciepło, a my byliśmy przygotowani na taki rozwój wydarzeń. W końcówce szlaku zapewne przez deszcz 😊 zeszliśmy nie na swój parking, przez co dołożyliśmy sobie 1 km. spaceru. W całości wyszło około 12,5 km. Kolejny bardzo przyjemny dzień na szlaku.
https://goo.gl/maps/Z8YJBbE8Egy1xkic8
VIII. Relax. Mając w pamięci zmęczenie naszych psiaków po wejściu na Śnieżkę, po zdobyciu Szrenicy wiedzieliśmy, czego potrzebują nasze psiaki. Jako że w pobliżu “Domków Śnieżka” jest całkiem przyzwoity staw, pozwoliliśmy naszym złotkom na kilka chwil radości. Kąpiel potem przekopywanie łąki i tak kilka razy. Radość nie do opisania.
Nasz świat w znacznej części kręci się wokół psiaków, przez co często mamy problem z wyborem restauracji na obiad, niestety nie wszędzie można wejść z pupilami. Jednak Nasi gospodarze już pierwszego dnia polecili nam restaurację “Gościniec Łojewski” w Wojcieszycach oddaloną o niespełna 3 km od naszych domków, dlaczego nie sprawdzić. Sprawdziliśmy, miejsce jest przepiękne, piesolubne, ale przede wszystkim dzieciolubne no i bardzo smaczne. Restauracja i smażalnia ryb, staw oraz sporo zieleni. Parking pełen aut co mówi wiele o atrakcyjności miejsca.
IX. Wodospad Mumlava. W ostatnim dziewiątym dniu zaplanowaliśmy wypad do Harachowa a dokładniej nad Mumlavský vodopád, rząd kaskad potoku Mumlava. Nie prowadzę rankingu wodospadów czy najpiękniejszych miejsc Karkonoszy, ale jest to zdecydowanie miejsce warte zobaczenia.
Idąc Lisim Szlakiem, można naprawdę się zrelaksować. Dotyczy do zarówno ludzi, jak i czworonogów. Ścieżka jest łagodna, ale za to bardzo malownicza. Jest dużo miejsc, gdzie nasze psiaki mogą się schłodzić, bo niemal cały czas idziemy wzdłuż potoku. Generalnie raj dla fotografa.